Kupujesz wymarzony samochód. Patrzysz na niego i coś ci nie pasuje. Zastanawiasz się, jak mógłbyś to zmienić. A w zasadzie po co coś zmieniać? Żeby się wyróżnić. No chyba, że kupiłeś Fiata Multiplę. Szacun. Wygrałeś życie. Ale jeśli jest to seryjne BMW, to wiesz dobrze, że jakbyś chciał zakupić wszystkie pakiety tuningowe dedykowane do jakiegokolwiek modelu aut z Bawarii, to musiałbyś wyłożyć kwotę podobną do kwoty zakupu auta. Trzeba się na coś zdecydować. Osoba w aucie, które ty dynamicznie wyprzedzasz, zmoże zwrócić uwagę na taki detal, jak naklejka M-Power. Lub coś mniej subtelnego, jak tylny dyfuzor pod zderzakiem. Elementem, który znajduje się z tyłu i bezapelacyjnie przykuwa uwagę każdego fana motoryzacji to lotka bądź spojler na tylnej klapie. Odpowiednio dobrany może dodać autu sportowego sznytu i charakteru. Zmieniać i dodawać do samochodu można niemal wszystko. Felgi, dokładki progów, wygląd frontu grilla, przyciemnione szyby, inne reflektory. A to tylko elementy zewnętrzne. A co z wnętrzem? Nieograniczone możliwości. Ale tuning samochodu to zjawisko, które kiedyś kojarzone było z innymi zmianami niż te wizualne. Zjawisko wyścigów spowodowało, że samochody musiały być coraz szybsze. Tuning samochodu oznaczał wtedy „dłubanie” w jego podzespołach. Głównie chodzi o zwiększanie mocy silnika. Ale to dopiero początek drogi. Jeśli auto generuje już wysoką moc i przyspieszenie, dochodzi problem skuteczności hamowania, walorów trakcyjnych, mocniejszego sprzęgła etc. I tym w istocie zajmują się ludzie, dla których tuning samochodu jest ciągłym „gonieniem króliczka”.